piątek, 6 grudnia 2013
niedziela, 1 grudnia 2013
XIII warsztaty MyCork Artystycznie: decoupage - "schabby chic"
Warsztatowa niedziela, to już regularne spotkania stowarzyszenia MyCork Artystycznie, odbywające się mniej więcej raz w miesiącu, a które każdorazowo przyciągają wiele zainteresowanych poznaniem nowych technik pań. XIII warsztaty rękodzielnicze odbyły się 1 grudnia 2013 roku, w sali na piętrze kościoła St. Augustine's Church przy Washington Street w Cork.
Tematem spotkania była kolejna „lekcja” decoupage'u, a mianowicie technika, zwana "shabby chic", a gościem prowadzącym zajęcia była Żaneta Jędrzejewska, mieszkanka Cork, uczestniczka dotychczasowych warsztatów, nauczycielka, mama dwóch córek.
Shabby chic oznacza „zaniedbany luksus” (Shabby- oznacza stary, obdarty, zniszczony, podniszczony. Chic- oznacza po prostu szyk ) i został wprowadzony przez Panią Rachel Ashwell, urodzoną w Cambridge w Anglii, mieszkającą w Stanach Zjednoczonych, architekt, której pasją było dekorowanie wnętrz i mebli w stylu „demode”, które wciąż pozostają modne, gdyż mówią o przeszłości. Styl ten zrodził się nie tak dawno, bo w 1989 r.
Shabby chic uwielbia kolory pastelowe, bardzo delikatne i łagodne, jak: róż, mięta, gołębi, jasne zielenie, kość słoniowa, krem oraz wyblakłe szarości, czy błękit i biały. Technika ta pozwala na to, by zwyczajny mebel stał się cennym elementem dekoracji wnętrz, taki stary i nadszarpnięty przez czas, a przede wszystkim romantyczny. Terminem SHABBY CHIC - nazywa się także specjalna technika malowania kilkoma warstwami farby w taki sposób, aby spodnie warstwy farby były widoczne i wyglądały jakby prześwitywały wyglądając na starą, łuszczącą się powierzchnię.
Procedura jest dość prosta, lecz by nie zniszczyć zamierzonego efektu swojej pracy, trzeba mieć doświadczenie. Dlatego ważne jest by zacząć swą przygodę z tym stylem od małych przedmiotów z drewna czy tektury, aby nabrać wprawy i doświadczenia potrzebnego do zmierzenia się najpierw z małymi formami meblowymi typu półeczka, wieszaczek, stołeczek, by później przystąpić do bardziej ambitnych projektów i odnowić chociażby starą babciną szafę lub kredens. Według wskazówek Żanetki, krok po kroku, dekorowałyśmy drewniane serduszka.
Do tego wykorzystujemy dwie farby akrylowe o różnych kolorach – jeden- ciemny stanowi bazę, drugi - jasny stanowi wierzchnią warstwę. Najpierw przecieramy drewniane serduszko papierem ściernym, by uzyskać gładką powierzchnię, a następnie brzegi serduszka malujemy ciemnym kolorem. Gdy farba przeschnie, wykorzystując zwykłą, białą świecę przecieramy brzegi zdobionego przedmiotu, na to następnie nakładamy farbę jasną. Ważne jest by farba dobrze wyschła, a ponieważ ograniczał nas czas skorzystałyśmy z suszarek. Następnie przetarłyśmy papierem ściernym wierzch serduszka tak, by jasna farba odkryła nam wcześniej położoną, uzyskując w ten sposób efekt postarzenia przedmiotu. Pracę zakańczamy naklejając wycięty z chusteczki motyw retro bądź vintage, co zamyka wszystko w piękną całość. Możemy także wykorzystać każdy wzór, który przypadnie nam do gustu.
Na dzisiejszych warsztatach każda z nas zrobiła dwa piękne serduszka, by jedno oddać na cele charytatywne. Serduszka można będzie kupić na świątecznym kiermaszu, który odbędzie się w dwie niedziele grudnia: 8 i 15 b.m., w godzinach: 10:00-14:00 i 17:00-19:00 w przedsionku kościoła Św. Augustyna przy Washington Street w Cork. Za co można polubić shabby chic? Za to, że to styl stworzony dla każdego Dla osób niecierpliwych, które lubią mieć efekt szybko, niemalże od ręki Jak przy decoupage'u można nim ozdobić praktycznie wszystko. Żaneta pokazała nam swoje prace, zachęciła do ozdabiania i zmieniania przedmiotów. Muszę przyznać, że mnie ta metoda zachwyciła i na pewno skorzystam z tej techniki przy wielu okazjach.
Były to ostatnie warsztaty w tym roku. Wszystkim Czytelnikom Grupa MyCork Artystycznie życzy spokojnych, radosnych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia.
Agata Stodułko
Tematem spotkania była kolejna „lekcja” decoupage'u, a mianowicie technika, zwana "shabby chic", a gościem prowadzącym zajęcia była Żaneta Jędrzejewska, mieszkanka Cork, uczestniczka dotychczasowych warsztatów, nauczycielka, mama dwóch córek.
Shabby chic oznacza „zaniedbany luksus” (Shabby- oznacza stary, obdarty, zniszczony, podniszczony. Chic- oznacza po prostu szyk ) i został wprowadzony przez Panią Rachel Ashwell, urodzoną w Cambridge w Anglii, mieszkającą w Stanach Zjednoczonych, architekt, której pasją było dekorowanie wnętrz i mebli w stylu „demode”, które wciąż pozostają modne, gdyż mówią o przeszłości. Styl ten zrodził się nie tak dawno, bo w 1989 r.
Shabby chic uwielbia kolory pastelowe, bardzo delikatne i łagodne, jak: róż, mięta, gołębi, jasne zielenie, kość słoniowa, krem oraz wyblakłe szarości, czy błękit i biały. Technika ta pozwala na to, by zwyczajny mebel stał się cennym elementem dekoracji wnętrz, taki stary i nadszarpnięty przez czas, a przede wszystkim romantyczny. Terminem SHABBY CHIC - nazywa się także specjalna technika malowania kilkoma warstwami farby w taki sposób, aby spodnie warstwy farby były widoczne i wyglądały jakby prześwitywały wyglądając na starą, łuszczącą się powierzchnię.
Procedura jest dość prosta, lecz by nie zniszczyć zamierzonego efektu swojej pracy, trzeba mieć doświadczenie. Dlatego ważne jest by zacząć swą przygodę z tym stylem od małych przedmiotów z drewna czy tektury, aby nabrać wprawy i doświadczenia potrzebnego do zmierzenia się najpierw z małymi formami meblowymi typu półeczka, wieszaczek, stołeczek, by później przystąpić do bardziej ambitnych projektów i odnowić chociażby starą babciną szafę lub kredens. Według wskazówek Żanetki, krok po kroku, dekorowałyśmy drewniane serduszka.
Do tego wykorzystujemy dwie farby akrylowe o różnych kolorach – jeden- ciemny stanowi bazę, drugi - jasny stanowi wierzchnią warstwę. Najpierw przecieramy drewniane serduszko papierem ściernym, by uzyskać gładką powierzchnię, a następnie brzegi serduszka malujemy ciemnym kolorem. Gdy farba przeschnie, wykorzystując zwykłą, białą świecę przecieramy brzegi zdobionego przedmiotu, na to następnie nakładamy farbę jasną. Ważne jest by farba dobrze wyschła, a ponieważ ograniczał nas czas skorzystałyśmy z suszarek. Następnie przetarłyśmy papierem ściernym wierzch serduszka tak, by jasna farba odkryła nam wcześniej położoną, uzyskując w ten sposób efekt postarzenia przedmiotu. Pracę zakańczamy naklejając wycięty z chusteczki motyw retro bądź vintage, co zamyka wszystko w piękną całość. Możemy także wykorzystać każdy wzór, który przypadnie nam do gustu.
Na dzisiejszych warsztatach każda z nas zrobiła dwa piękne serduszka, by jedno oddać na cele charytatywne. Serduszka można będzie kupić na świątecznym kiermaszu, który odbędzie się w dwie niedziele grudnia: 8 i 15 b.m., w godzinach: 10:00-14:00 i 17:00-19:00 w przedsionku kościoła Św. Augustyna przy Washington Street w Cork. Za co można polubić shabby chic? Za to, że to styl stworzony dla każdego Dla osób niecierpliwych, które lubią mieć efekt szybko, niemalże od ręki Jak przy decoupage'u można nim ozdobić praktycznie wszystko. Żaneta pokazała nam swoje prace, zachęciła do ozdabiania i zmieniania przedmiotów. Muszę przyznać, że mnie ta metoda zachwyciła i na pewno skorzystam z tej techniki przy wielu okazjach.
Były to ostatnie warsztaty w tym roku. Wszystkim Czytelnikom Grupa MyCork Artystycznie życzy spokojnych, radosnych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia.
Agata Stodułko
wtorek, 26 listopada 2013
poniedziałek, 25 listopada 2013
czwartek, 21 listopada 2013
środa, 20 listopada 2013
poniedziałek, 11 listopada 2013
XII warsztaty MyCork Artystycznie: filcowanie
W niedzielę, 10 listopada b.r odbyły się XII zajęcia organizowane przez Stowarzyszenie MyCork Artystycznie, których tematem było bardzo ciekawe zagadnienie, a mianowicie filcowanie na mokro. Zainteresowanie było bardzo duże, lista chętnych Uczestniczek została zamknięta już po kilku godzinach.
Gościem prowadzącym zajęcia była Danuta Bil, która na nasze spotkanie przyleciała z Polski, a w życiu prywatnym jest nauczycielem i terapeutą plastycznym. Kiedy ma wolną chwilę stara się zrelaksować tworząc swoje prace. Filcuje, wykonuje biżuterię, a wieczorami szydełkuje. Na co dzień prowadzi zajęcia dla dzieci i dorosłych.
Pani Danuta już od pierwszych słów zainteresowała wszystkie uczestniczki zajęć. Wprowadzając nas w temat przedstawiła krótką, ciekawą historię powstania tej techniki. Otóż według najstarszej legendy dotyczącej filcowania, filc powstał za sprawą Noego i jego Arki. Podobno Noe wyścielał pokład arki owczą wełną, a zwierzęta przebywające na niewielkiej powierzchni stąpały po wełnie każdego dnia w wilgotnym otoczeniu. Gdy owce opuściły Arkę oczom Noego ukazał się filcowy dywan. Według innej historii św. Klemens, będący patronem filcarzy, obtarł swe nogi, w drodze na pielgrzymkę, dlatego umieścił w swym sandale kawałek wełny, żeby nie uwierało go obuwie. Po pewnym czasie za sprawą potu i tarcia wełna uległa sfilcowaniu.
Filcowanie inaczej spilśnianie, to technika rękodzieła polegająca na formowaniu wełny za pomocą specjalnej igły do filcowania (filcowanie na sucho) lub za pomocą ciepłej wody i mydła, czyli filcowanie na mokro i to właśnie tę technikę pokazała nam Pani Danuta. Filcowanie to jedna z technik w rękodziele, dzięki której można stworzyć mnóstwo pięknych dzieł własnymi rękami.
Możliwości zabaw z filcem jest naprawdę wiele, a przy dzisiejszej metodzie potrzebowałyśmy tylko ciepłej wody i mydła oraz pary rąk, dużo chęci i cierpliwości. Na zajęciach wykonywałyśmy etui na telefon. Pani Danuta okazała się doskonałym instruktorem i praca szła szybko, w zrelaksowanej, miłej atmosferze. Rozpoczęłyśmy od wyboru kolorowego filcu, tzw. czesanki, następnie nasz gość pokazał nam jak należy urywać pasma filcu i układać go na formie wyciętej z folii bąbelkowej, wielkości naszych telefonów.
Gdy już miałyśmy ułożone warstwy filcu, w ruch poszła bardzo ciepła woda i mydło, a dłońmi pocierałyśmy filc o folię i tak rozpoczął się proces filcowania. Tę czynność wykonywałyśmy przez dłuższy czas, aż do momentu powstania zbitego materiału. Następnie trzeba tylko lekko przeciąć zbity już filc, by wyjąć folię. W taki oto sposób powstały nasze pokrowce na telefony.
W obecnych czasach zaobserwować możemy powrót do mody wyrobów filcowych, a także wszelkiego rodzaju ozdób z filcu. Filc dekoracyjny cieszy się niebywałym zainteresowaniem niewątpliwie za sprawą niesłychanych walorów estetycznych, które nam oferuje. W wielu domach ozdoby filcowe jak np. podkładki filcowe, czy filcowy bieżnik sprawiają, że wnętrze naszego domu nabiera powiewu świeżości, a zarazem oryginalnego wyrazu. Filcowe dekoracje posiadają dziś fantazyjne, ekstrawaganckie oraz wyrafinowane kształty, dlatego tez stanowią wyszukaną dekorację. Od kilku sezonów podbija także serca miłośniczek rękodzielnictwa oraz biżuterii artystycznej.
Agata Stodułko
Możliwości zabaw z filcem jest naprawdę wiele, a przy dzisiejszej metodzie potrzebowałyśmy tylko ciepłej wody i mydła oraz pary rąk, dużo chęci i cierpliwości. Na zajęciach wykonywałyśmy etui na telefon. Pani Danuta okazała się doskonałym instruktorem i praca szła szybko, w zrelaksowanej, miłej atmosferze. Rozpoczęłyśmy od wyboru kolorowego filcu, tzw. czesanki, następnie nasz gość pokazał nam jak należy urywać pasma filcu i układać go na formie wyciętej z folii bąbelkowej, wielkości naszych telefonów.
Agata Stodułko
niedziela, 10 listopada 2013
Autorski pokaz filmów Piotra Zarębskiego
W niedzielę, 10 listopada b.r., członkowie PKP przygotowali autorski pokaz filmów Piotra Zarębskiego: "By nie zapomnieć mowy ojców" i "Szada i Wyszki oraz inne Borzyszki". Filmy częściowo w języku kaszubskim /z polskimi napisami/, przybliżały kaszubskie zwyczaje i tradycje.
Projekcja filmów, przygotowana przez Polski Klub Patriotyczny w Cork /polskiklubpatriotyczny.pl/, była jednym z wydarzeń VII Festiwalu Kultury Polskiej organizowanego przez Stowarzyszenie MyCork. Pokaz odbył się w "salce na górze" St. Augustine's Church przy Washington Street w Cork.
/Powyżej: Tomasz Łupina, członek PKP, wita gości przed projekcją filmów/
Projekcja filmów, przygotowana przez Polski Klub Patriotyczny w Cork /polskiklubpatriotyczny.pl/, była jednym z wydarzeń VII Festiwalu Kultury Polskiej organizowanego przez Stowarzyszenie MyCork. Pokaz odbył się w "salce na górze" St. Augustine's Church przy Washington Street w Cork.
piątek, 18 października 2013
niedziela, 6 października 2013
MyCork Artystycznie: papierowa wiklina
XI warsztaty My Cork Artystycznie odbyły się w niedzielę, 6 października b.r., jak zwykle w salce kościoła St. Augustine's Church przy Washington Street w Cork i jak zawsze panie tłumnie przybyły by uczestniczyć w zajęciach dotyczących papierowej wikliny.
Gościem prowadzącym zajęcia była Mariola Goły, która specjalnie dla Stowarzyszenia przyjechała z Dublina, gdzie mieszka na co dzień, wychowuje synka, zajmuje się tworzeniem rękodzieła i prowadzi blog http://hand-made-by-margo-2013.blogspot.ie/, a papierową wiklina zajęła się przypadkiem, gdy trafiła na blog o tej tematyce i już na dobre się wkręciła.
Papierowa wiklina pojawiła się jako konkurencja dla wikliniarstwa tradycyjnego, a stała się formą rękodzieła, która zyskuje popularność przede wszystkim za sprawą małych kosztów wytworzenia. Jak sama nazwa wskazuje papierowa wiklina jest wytwarzana ze skrawków gazet i czasopism zwiniętych w cieniutkie rurki. To właśnie Mariola pokazała nam jak za pomocą patyczka do szaszłyków robić rurki papierowe, których potem możemy użyć do robienia przeróżnych rzeczy, między innymi koszyczków, które dziś były przedmiotem naszej pracy. Dowiedziałyśmy się, że adekwatnie spreparowany papier jest świetnym tworzywem wikliniarskim. W domu papierowa wiklina może znaleźć zastosowanie w bardzo wielu miejscach. Można z niej produkować koszyczki, albo wszelkiego typu pojemniki, które świetnie wpasowują się wystrój kuchenny bądź salonowy. Można robić z niej przepiękne ozdoby, serduszka, osłonki na doniczki, butelki bądź wszystko to co przyjdzie nam do głowy, a do czego zrobienia starczy nam cierpliwości.
Sama sztuka wyplatania jest bardzo podobna do tradycyjnego wikliniarstwa. Wymaga więc ona pewnej dozy teorii i głównie praktyki zanim dojdzie się do odpowiedniego poziomu. Nie ukrywam, że zadanie nie było łatwe,a robienie rurek zajęło dość sporo czasu, gdyż do wytworzenia koszyczka potrzebowałyśmy ich około 30stu. Niewprawiona ręka męczy się dość szybko, ale panie dzielnie skręcały rureczki według wskazówek Marioli, która przyznała, że wyrobiła takich rureczek około 11 tysięcy Gdy już po jakimś czasie robienie rurek szło dość szybko, to przejście do następnego etapu, czyli wyplatania było jeszcze cięższe, ale Mariola i jej pomocniczki służyły radą i pomocą. W czasie pracy jak zawsze panowała domowa, pełna rozmów atmosfera,choć były momenty, w których co niektóre panie chciały się poddać, ale chęć dokończenia pracy wzięła górę. Dzięki temu powstały ładne prace.
Najfajniejsze w papierowej wiklinie jest to, iż po kilku dniach ćwiczeń można zacząć próby tworzenia kolejnych kształtów, a dowolność w ich wytwarzaniu również jest plusem tej formy rękodzielnictwa. Papierowa wiklina może być traktowana jako świetne i ekonomiczne hobby dla ludzi posiadających czas i umiejących się skoncentrować na wykonywanej przez siebie pracy. Może być także kolejnym, wspaniałym sposobem recyklingu, bo któż z nas nie posiada nadmiaru zwyczajnych , niepotrzebnych w domu gazet.
Jak zawsze udział w warsztatach organizowanych przez MyCork był BEZPŁATNY. Wszystkie zainteresowane Panie zapraszamy do dołączenia do naszej grupy na fb: https://www.facebook.com/groups/mycorkartystycznie.
Agata Stodułko
Gościem prowadzącym zajęcia była Mariola Goły, która specjalnie dla Stowarzyszenia przyjechała z Dublina, gdzie mieszka na co dzień, wychowuje synka, zajmuje się tworzeniem rękodzieła i prowadzi blog http://hand-made-by-margo-2013.blogspot.ie/, a papierową wiklina zajęła się przypadkiem, gdy trafiła na blog o tej tematyce i już na dobre się wkręciła.
Jak zawsze udział w warsztatach organizowanych przez MyCork był BEZPŁATNY. Wszystkie zainteresowane Panie zapraszamy do dołączenia do naszej grupy na fb: https://www.facebook.com/groups/mycorkartystycznie.
Agata Stodułko
Subskrybuj:
Posty (Atom)